piątek, 2 października 2015

Planeta Ziemia


Wieża Babel – bąbel i fryga
w otchłani Wszechświata
Wczoraj, dziś i jutro
gotuje nam w tyglu namiętności:
obyczaje, kultury, religie, interesy,
chaos, arogancję, histerie, obłęd,
fanatyzm, demagogie, narcyzm i złą wolę
doprawianą szczyptą czyjejś świętości.


Zaiste wymieszane z poplątaniem.


Oto codzienne menu tłumów
nie znających siebie, wielobarwnych,
pędzących w owczym pędzie przed siebie
na oślep.


Tłum to suma pojedynczych twarzy,
księgozbiór zagadek,
niewiadomych i tajemnic.


Ale skoro jestem ja i Obcy,
ja i nie ja, Inny i ten Drugi,
w którym jak w zwierciadle
przeglądamy się sobie by się porównać,
zmierzyć i skonfrontować.
już nie jestem ja i Ty, tłumem
w ciągłym pośpiechu. Pojedynczo
jesteśmy opiewaną w Odysei
homerycką boskością i
wartością w samych sobie.


Najwyższy czas, by dobro w każdym
zwyciężało zło.


Bądź otwarty ale – czuwaj.



wtorek, 11 sierpnia 2015

MODLITWA


Boże zawistnych, kornych i pełnych obłudy,
dałeś nam swego Syna i pojęcie wiary.
Dałeś nam słowa, łaskawość i garść ułudy,
dałeś nam wszelką miłość, by kochać bez miary.


Niekiedy pisałeś do mnie słowa na piasku,
ale nie zachowałem je roztrwaniając w pyl.
Byłem ślepy i głuchy wijąc się w potrzasku,
w kłębku poplątanych nici opadając z sił.


Dzięki Ci Wszechmocny, że oglądać mogę świat,
mogę wzlecieć i opaść wolny niczym ptak.
Podziwiać szlif brylantu, strukturę atomu, kwiat,
ja łupinka orzecha, ziarenko piasku, mak.


Bądź mi bliźnim Panie w każdym smutku i biedzie
bym mógł z miłością klęknąć na brzegu Wszechświata.
Prowadź ślepca, by zawsze mógł patrzeć i wiedzieć,
Panie łaskawości zezwól lata me połatać.


Dopóki los swój dźwigam, codzienny feretron,
kroplę zmęczenia z mąką formuj w swojej dzieży.
Niech darowany mi dzień czas odlicza, Twój metron,
bo pragnę usiąść z Tobą do wspólnej wieczerzy.



Kraków, 11.08.2015 r.



wtorek, 6 stycznia 2015

Demokratyczny wybór.


        zmarłemu w czasie świąt Bożego Narodzenia 2014 r.
Stanisławowi Barańczakowi, jednemu z twórców
 Nowej Fali, któremu spod jego pióra słowa nadal
  krzyczą, śpiewają, dziwią się innym słowom, kpią
                               przekomarzają się i śmieją.



Po swojemu czysty* pośród zgrzytów życia,
uwikłany w system przynależności wypadków.
Znak minus Mu piętnem, plus służyło do pokrycia
w krainie Sensu i Glansu etycznego niedostatku.


Zamieszał herbatę łyżeczką polityki z etyką,
dosypał opinii, lecz do ustępstw się nie zniżał.
Nagle stał się obcy porywając się z motyką
na ustrój i głoszony ich przyzwoitości miraż.


Linia podziału rysowała się deklaracją przynależności.
Czuł ją i myślał, by być zawsze i wszędzie wierny sobie.
Będzie cierpiał nienawiść, lecz będzie Mu prościej
stanąć po właściwej stronie, a groziły ich ręce obie.


W polifonii podszeptów i pouczeń czas się piętrzył.
Precz! Praca w zysk się obraca - w światło tego świata.
Czy będą pamiętać? Być może los się odwdzięczy
za wybór. Rozum uparcie szepcze: Twoja to intrata.


* słowa pisane kursywą są słowami z Jego wierszy


Kraków, 27.12.2014 r.