O autorze


Józef Janczewski urodził się w Bukareszcie w 1942 r. Wraz z rodzicami przyjechał do Polski jako rodzina repatriancka i zamieszkali w Wieliczce. Po zdobyciu wykształcenia pracował w WZSP w Krakowie i jako Kierownik Administracyjno-Handlowy w Zakładach Tworzyw Sztucznych w Wieliczce oraz po śmierci swojego ojca jako zegarmistrz. Od ponad 20. lat wydaje tomiki wierszy i prozy poetyckiej swojego autorstwa. Jest autorem 25. pozycji, 26. pt. Z księgi uczuć, w opracowaniu. Pisze sonety, haiku, limeryki, villanelle, eseje oraz wstępy i recenzje do tomików wierszy innych poetów. Przez wiele lat był sekretarzem i rzecznikiem prasowym Bronowickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Sztuk Wszelkich w Krakowie oraz sekretarzem i skarbnikiem w Stowarzyszeniu Twórczym Artystyczno-Literackim w Krakowie. Maluje również obrazy w technice, akwarela i pastel. Miał kilka zorganizowanych wystaw swoich obrazów. Wiele lat pracował społecznie dla dobra Krakowa. Za swoją twórczość i osiągnięcia otrzymał: Złotą Odznakę Miasta Krakowa przez prezydenta Zbigniewa Skolickiego. Za swoją twórczość i działalność został uhonorowany Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, medalem Bona fide, medalem :Narodowa Sztuka Polska:, medalem XX-Lecia Powstania Rad Dzielnic Miasta Krakowa oraz medalem Honoris Gratia od Prezydenta Miasta Krakowa, prof. Jacka Majchrowskiego.



CZŁONEK ZWIĄZKU LITERATÓW POLSKICH

LEGITYMACJA Nr 1687



Po przeczytaniu 13. tomików, części Pana poezji, pozostaję pod dużym wrażeniem niezwykłego talentu oraz wielkich umiejętności władania pięknem słowa pisanego. Z niebywałą łatwością maluje Pan otaczający świat, przyrodę, ludzi, ich uczucia i nastroje, a czyni to Pan w różnorodnych formach poetyckich. Jak mało kto, zna Pan moc i barwę słów. Użyte w utworach metafory, zmuszają czytelnika do głębszych przemyśleń. W poezji Pana można dostrzec wiele rzeczy, zjawisk, które spotykamy na co dzień, a którym nie potrafimy nadać właściwego znaczenia, jak czyni to Pan. Przyznam , że wiele nauczyłam się, mając możliwość poznania części Pana twórczości. Wiersze przepełnione są wiedzą i mądrością życiową, doświadczeniem oraz wnikliwymi obserwacjami autora. Jako miłośniczka, nie dziwię się, że Pana poezja jest uznawana i nagradzana w kraju, a także tłumaczona na języki obce. Warto było poznać Pana osobiście oraz przez pryzmat dokonań twórczych. Swoimi tomikami sprawił mi Pan nie lada ucztę intelektualno-duchową. Pozostaje mi życzyć nieustającej weny i wydawania kolejnych tomików. Teresa Czerska-Miodek





Sokołowski Ryszard

Poecie Józefowi Janczewskiemu
w podzięce za zrozumienie

Motto: Jego myśli jak dzwoneczki konwalii w wierszach dzwonią,,
kwilą błagalnie,. Nie każdemu jest dane wysłuchać ich dźwięku,,
choć wciąż drgają białością śniegu.



Potok

Przycupnięci na schodach książnicy,
jak za młodu na cokole Adasia,
On i ja w uniesieniu pochłonięci rozmową
o wczorajszych i dzisiejszych czasach.

Choć jednako serca w nas biją
i jednaka wrażliwość nas spala,
On i ja to dwa różne bieguny,
tylko poezja w obu ta sama.

On i ja jak potok zimą i latem.
On potok zimowy, tajemniczy, nerwowy.
Choć wody w tę samą stronę się toczą,
ja potok letni, spokojny, miarowy.

On pod lodem skrywa myśli i
wiele wody dociekań przepłynąć musi,
by w słońcu zrozumienia przejrzały źrenice
i myśl z lodu do jaźni strużką wpłynęła.

Moje myśli z kryształem wody płyną,
słowa pluszczą po kamieniach ruczaju,
jeszcze mi tylko słowa potrzeba,
by skrą przyozdobić bramę Raju.

Kiedyś słońce ogrzeje pragnienia,
letnia woda zaczeka w zakolu potoku,
na krynicę roztopionych słońcem lodów,
by posmakować poezji uroków.

Dziś wczytany w Jego poezję
przez Krakowski Rynek kroczę.
I nawet maszkarony z Sukiennic
bezwstydnie śmieją mi się w oczy.
--------------------------------------------

Ryszard Sokołowski – krakowski poeta,
autor dwóch tomików poetyckich



Znajomemu poecie

Koledze, poecie Józefowii Janczewskiemu


Gdzieś tam z wysokości nieba ktoś zadzwonił dzisiaj do mnie.
Może to jest Anioł Stróż – pomyślałem w duchu skromnie.
Może chce mnie ostrzec przed czymś, co się jutro zdarzyć może.
Tak minęły trzy impulsy nim słuchawkę wziąłem w dłonie.

Cisza. – Nagle słyszę strofy, które biegną chyba z chmur,
o księżycu jest w nich mowa, głos poznaję – znam na mur.
Ale trwam w spokoju, w ciszy, nie chcąc burzyć piękna chwili ...
Przecież myśmy wspólnie także piękne wiersze też tworzyli.

Lećcie strofy, wersy w niebo. Nieście nas do gwiazd w nieznane,
może tam ocenią łatwiej to czy On ma w sobie talent?
Ja to wiem, lecz wy, o których tylu wcześniej już pisało,
wiecie dobrze, że poetów tych najlepszych było mało!

Trwam więc w ciszy i zadumie, zasłuchany w głosu brzmienie.
Tak naprawdę, to przez chwilę tylko to ma teraz sens, znaczenie.
Czytaj jeszcze mój Kolego. I twórz kiedy wena przyjdzie.
Wiem, że Ty potrafisz wiele. Ze słów Twoich cacko wyjdzie!
--------------------------------------
mgr inż. Bogusław Nowalińskli – krakowski poeta, autor kilku tomików poetyckich



***


Stanęły naprzeciwko siebie przekleństwa, wulgaryzmy,
epitety, slangi i grypsery – z jednej strony balustrady.
I przepiękne, zdobne, śliczne, delikatne metafory; słowa-ptaki,
słowa-myśli, słowa-serca – z drugiej strony barykady.
Odbędzie się pomiędzy nimi batalia. Która to słowna zwycięży armia?
Ta pierwsza to jest śmietnik magistracki, do którego jak do kratki ściekowej
spływają zużyte, plugawe, cuchnące odpadki. Ta druga, to zaś wielka
Poetycka Rodzina, co w Kosmos, ku gwiazdom i planetom bieży.
I szuka pióra i serca Poety, który wysoko i daleko w przestrzeń słowem mierzy.
Obie te armie potrzebują przewodnika. Lecz o ile każdy z nas ma dostęp do
śmietnika, to Poezji przewodzić może tylko ktoś wybrany, żeby
język śmietnika przez język Poezji został pokonany.
Do tego potrzebna jest dusza poety oraz mądra głowa. I ktoś taki nam tu nagle
z Nieba spada. I choć On niejeden, stwierdzić to wypada, to jednak
Jota w Jotę, jedyny jest w swoim rodzaju!
Spytasz, kim jest tej Poezji Szafarz, metaforysta, kalamburzysta i szaradziasz?
Same bowiem słowa na nic by się zdały. Trzeba jeszcze pięknie i mądrze
je ze sobą powiązać, by formę, styl i myśl zachowały.
Czy już odgadłeś kto jest owym Czarodziejem?
Oczywiście, Józef Janczewski jest owym Wodzirejem.
O batalię słowną bądźcie zatem zupełnie spokojni.
Mówią dziś o niej już wielcy współcześni,
kontynuować ją będą w przyszłości potomni!
Zawierzcie wreszcie SZKOLE JANCZEWSKIEGO.

A Tobie Józek, z tej i z następnej okazji wszystkiego najlepszego
życzą Ci wszyscy Twoi wierni Czytelnicy –
obecni i nieobecni, i ci co jeszcze są nienarodzeni!
Mierz więc dalej, wysoko, daleko.
Niewart Ciebie nikt, kto Ciebie nie doceni!!!
-----------------------------------
mgr Elżbieta Paraszczak - krakowska poetka



Dla Józka na Jubileusz


Piszesz swe księgi wytrwale i znojnie
Życiem i piórem,
W nich o młodości, miłości i wojnie
Wciąż zgodnym chórem
Z tymi, co mają serc rytmy wrażliwe,
A nie z milczkami,
Wierząc niezbicie, że ich włosy siwe
Są atutami.(...)
Choć ze mną dzieli Cię aż pokolenie
W przeżytych latach,
Wiemy, że żywe jest zawsze nasienie
O cnych tematach
I nie wyczerpie się inwencji czara
U myślicieli,
Choćby i była niemodna i stara,
bo czas nie dzieli,
Raczej pociąga, często zaciekawia
swoją innością,
Mową kwiecistszą niźli strój pawia,
Niezniszczalnością.(...)
----------------------------------------
mgr Zbigniew Szwaja – warszawski poeta,
autor kilku tomików poezji i traktatów na temat pisania
wierszy z zachowaniem w nich rymu i rytmu



***


Przyjacielu!
Ogrzej swe myśli kagankiem poetyckiego słowa, szlakiem liter powędruj
W przyrody święty korytarz, ku odległym Edenom-
niewielu zostało nas - jeźdźców, dosiadających skrzydlate grzbiety Pegazów,
pochylonych w pokłonie przed Minerwą i Weną.

Kto, jeśli nie Poeta, światy musi ozłacać, wspinając się w bezkres nieba
po stawianych literach? Któż kamień filozofów, kto królewskie piernaty
słów doceni, jeśli nie my, Józefie? I jeśli nie tu
i teraz...

Anna Piliszewska



Bożena Cieplińska
NIEZWYKŁY CZŁOWIEK
Józefowi Janczewskiemu


Samotnik z wyboru
choć bez ludzi nie potrafi żyć.
Jest ,,wszystkich i niczyj".
"Wszedł w pełnię wieczoru"
penetrując "drogę w siebie"
W "okruchach codzienności" chowa
skaleczony los z ciężkim
kamieniem na sercu.
Doskonale zna muzykę wiatru i
mowę jesionu
Nadal ,,kocha Małego Księcia"
pamiętając o Róży
Nierozważnym ślimakom
ratuje życie, a
roztargnionym biedronkom
szuka pogubionych kropek.
Świat jest dla Niego
,,świątynią Boga" więc
zaśmieconym lasom przywraca
oddech i pełny blask.
Z wypchanym plecakiem
swoich cudnych wierszy
wędruje do Boga powtarzając
za Szekspirem , że "Życie jest tylko
wędrującym cieniem".
Żyje "kaprysem burzy i blaskiem słońca"
Choć czasem już myśli
"o rozwodzie z ziemią", to jeszcze
,,ze zroszonych traw
budzi nowy dzień przyjmując
dobroć nieba i pocałunki słońca".